Mon amour

27. lutego obudziłeś we mnie wewnętrzny blask, który rozbłysnął milionami kolorów. Stałam się miłością czystą i bezinteresowną bliskością. Poczułam to całą sobą i było to tak naturalne, jak oddychanie, bicie serca, jak krążenie krwi w ciele. Wyostrzyła się moja intuicja i umiejętność czytania między słowami. Wprowadziłeś mnie w świat bez granic, który ma swój początek, ale nie ma końca. Dziękuję życiu za tak unikalny kwiat, za zadowolenie, satysfakcję, śmiałość w przezwyciężaniu trudności, za przekraczanie siebie, za odnawianie siebie. Przytulam Cię synku czule i z sercem wypełnionym miłością. Dziękuję życiu za to, że jesteś.

Je t’aime mon amour

Krótkie rozważania o miłości

Czy miłość to dopamina, fenyloetyloamina, noradrenalina, oksytocyna, endorfiny, serotonina, estrogeny, testosteron? A może wazopresyna?
Czy miłość to współgranie chemii i poznania? Czy rozum idzie w sukurs hormonom? Czym jest nasze serce?

O miłości wiele napisano. Tyle o niej wiemy a nieustająco z miłością my, ludzie, mamy tyle perypetii. Może trudności z miłością wynikają z tego, że być może my sami jesteśmy za mało nią wypełnieni?
Mój ulubiony filozof – profesor Leszek Kołakowski – powiedział tak:
Miłości nie można nakazać, może ona być tylko przekazywana, dawana; bezużyteczne jest jej głoszenie, jeśli kazania nie przekazują jej jako rzeczywistej energii.
Gdyby jej siła mogła objąć cały świat, wszystkie problemy ludzkości zostałyby rozwiązane.

Miłość to stan istnienia.
Nie kocha się naprawdę człowieka, przez jakieś jego własności czy przymioty określone, ale przeciwnie – przez niego kocha się jego własności i przymioty.  

Czy możemy rozpalić w swoim sercu uczucia dobroci, spokoju, akceptacji, troski, które to w rzeczywistości bezustannie się w nim tlą? Ożywiając je (choć nie zawsze bywa to proste), przekraczamy własne ograniczenia. Dzięki temu, zmieniając siebie, rozwijając i wzrastając, zmieniamy także świat.

A na koniec…

Brigitte Bardot & Serge Gainsbourg – Je t’aime… Moi non plus

Je t’aime, je t’aime
Oh oui je t’aime
Moi non plus
Oh mon amour
Comme la vague irrésolue
Je vais, je vais et je viens
Entre tes reins
Je vais, et je viens
Entre tes reins
Et je me retiens…

Garde-robe: Oswajanie czasu

Rozmyślałam ostatnio o czasie i jego metafizyce. Zwykło się mawiać, że czas pędzi nieubłaganie czy też przelatuje przez palce. Innym razem z kolei wlecze się. Któż nie zna powiedzenia, że czas to pieniądz albo że czas leczy rany.
Czas nie jest żadną rzeczą czy też substancją, jak zauważył niemiecki filozof Gottfried Wilhelm Leibniz. Twierdził on, że czas jest tworem umysłu obserwatora i ma charakter „porządku, w jakim występują relacje pomiędzy zmieniającymi się właściwościami świata”. Immanuel Kant także uważał, że czas i przestrzeń nie należą do świata materialnego, lecz są formami poznania, sposobami w jaki ludzki umysł grupuje i układa docierające do niego wrażenia.
Profesor Leszek Kołakowski zaś tak pisał o czasie:

Kompletna i krótka metafizyka. Innej nie będzie. Innej nie będzie.

Na czterech węgłach wspiera się ten dom, w którym patetycznie mówiąc, duch ludzki mieszka. A te cztery są to: Rozum, Bóg, Miłość i Śmierć.

Sklepieniem zaś domu jest czas, rzeczywistość najpospolitsza w świecie i najbardziej tajemnicza. Od urodzenia świat wydaje się nam realnością najzwyklejszą i najbardziej oswojoną. (Coś było i być przestało. Coś było takie, a jest inne. Coś się stało wczoraj albo przed minutą i już nigdy, nigdy nie może wrócić). Jest zatem czas rzeczywistością najzwyklejszą, ale też najbardziej przerażającą. Cztery byty wspomniane są sposobami uporania się z tym przerażeniem.

Rozum ma nam służyć do tego, by wykrywać prawdy wieczne, oporne na czas.

Bóg albo absolut jest tym bytem, który nie zna przeszłości ani przyszłości, lecz wszystko zawiera w swoim „wiecznym teraz”.

Miłość, w intensywnym przeżyciu, także wyzbywa się przeszłości i przyszłości, jest teraźniejszością skoncentrowaną i wyłączną.

Śmierć jest końcem tej czasowości, w której byliśmy zanurzeni w życiu naszym, i być może, jak się domyślamy, wejściem w inną czasowość, o której nic nie wiemy (prawie nic).

Wszystkie zatem wsporniki naszej myśli są narzędziami, za pomocą których uwalniamy się od przerażającej rzeczywistości czasu, wszystkie zdają się temu służyć by czas prawdziwie oswoić.

A jak to jest u Was z oswajaniem czasu? I czy czas Was uczy pogody?

-*-

Płaszcz – MANGO

Golf – MASSIMO DUTTI

Spódnica – ZARA

Buty – GABOR

Kalendarz – PANI

-*-